Ruszyłyśmy. Wzięłyśmy absolutne minimum: Emiri: swoje kocury, Ula: rogaliki, pamiętnik, Leona, zapach na mole (!), a ja- pamiętnik, ołówek i laptop. Mimo to, szybko się zmęczyłyśmy, nie jesteśmy stworzonymi biegaczkami... W końcu zatrzymałyśmy się, przy małym krzaku i różach. Krzak dawał osłonę przed słońcem. Było nam przytulnie, więc mamy zamiar zostać tam parę dni.
Opisuję wydarzenie w pamiętniku |
Emiri asekuruje swojego Węgiełka |
Ula bawi się z Leonem |
A tu różany krzak :-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz